× Zamknij
× zamknij menu

historie pomocy

Irena Sendlerowa

Dzieciństwo i młodość

Irena Stanisława Sendlerowa z domu Krzyżanowska urodziła się w Warszawie 15 lutego 1910 r. Ojciec, Stanisław Krzyżanowski, był lekarzem, działaczem Polskiej Partii Socjalistycznej. Matka, Janina Krzyżanowska z Grzybowskich, zajmowała się domem. Dzieciństwo do siódmego roku życia ze względu na stan zdrowia Irena spędziła w Otwocku, mającym status uzdrowiska. Jako dwulatka zachorowała bowiem na krztusiec i rodzice zdecydowali się na przeprowadzkę. W 1917 r. zmarł na tyfus plamisty ojciec, zaraziwszy się od pacjentów podczas epidemii tej choroby. Trzy lata później Irena Sendlerowa przeniosła się z matką do Piotrkowa Trybunalskiego, gdzie mieszkał jej dziadek i brat matki – Ksawery Grzybowski. Irena Sendlerowa uczęszczała tam do gimnazjum Heleny Trzcińskiej, wstąpiła do harcerstwa, wtedy też poznała swego przyszłego męża Mieczysława Sendlera. Po zdaniu matury w 1929 r. wyjechała do stolicy i podjęła studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu Warszawskiego. Wcześniej myślała o studiach w Paryżu. Po dwóch latach przeniosła się na Wydział Humanistyczny, wkrótce zawieszono ją jednak w prawach studenta na kilka lat. Solidaryzowała się bowiem z prześladowaną młodzieżą żydowską, której liczbę na wyższych uczelniach starano się ograniczać, zamieszczając w indeksie adnotację „lewa strona” – dla Żydów, „prawa strona aryjska” – dla Polaków. Irena skreśliła napis „strona aryjska” w swoim indeksie. Wznowiła studia dopiero w roku akademickim 1938/1939. Pod kierunkiem prof. Wacława Borowego napisała pracę magisterską na temat twórczości Elizy Orzeszkowej, ale już jej nie obroniła z powodu wybuchu wojny. W 1931 r. wyszła za mąż za Mieczysława Sendlera, filologa klasycznego. Rok później podjęła pracę w Sekcji Pomocy Matce i Dziecku przy Obywatelskim Komitecie Pomocy Społecznej w dziale pomocy prawnej. Zajmowała się poszkodowanymi z powodu eksmisji i niepłacenia alimentów, szczególnie zaś dziećmi nieślubnymi. Po likwidacji Sekcji Sendlerowa była zatrudniona w Wydziale Opieki Społecznej Zarządu Miasta Warszawy.

 

Wojna

Wybuch wojny Irenę Sendlerową zastał na stanowisku opiekunki społecznej. 28 września 1939 r. podpisano kapitulację. W ciągu następnych kilku dni oddziały niemieckie zajęły stolicę. Irena Sendlerowa prawie natychmiast zaangażowała się w działalność w konspiracyjnej PPS. W czasie okupacji posługiwała się pseudonimem „Jolanta”. Pełniła wtedy wiele funkcji, przekazywała m.in. pieniądze profesorom Uniwersytetu Warszawskiego, którzy znaleźli się w bardzo trudnych warunkach materialnych. Docierała do rodzin osób uwięzionych lub rozstrzelanych. Dostarczała leki i niezbędne środki sanitarne dla tych, którzy ukrywali się w lasach. Interesowała się także losem przyjaciół Żydów, zwłaszcza tych, którzy z nakazu Niemców zostali zwolnieni z pracy w Zarządzie Miejskim. W listopadzie 1939 r. Niemcy wydali zarządzenie o zakazie udzielania pomocy rodzinom żydowskim. Sendlerowa znalazła sposób na omijanie tego przepisu. „Kiedy hitlerowcy postanowili wymordować naród żydowski, nie mogłam na to patrzeć obojętnie” – opowiadała. Fałszowała listy osób z polskich rodzin stale otrzymujących pomoc z Wydziału Opieki. Zimą 1940 r. załatwiła dla siebie i kilku koleżanek, m.in. dla Ireny Schultz, przepustki do getta. Wchodziły tam pod pretekstem kontroli sanitarnych i dezynfekcji. Wnosiły pieniądze, żywność, ubrania, lekarstwa oraz szczepionki przeciw tyfusowi plamistemu. Wchodząc do getta, zakładała opaskę z gwiazdą Dawida. Czyniła to, by nie wyróżniać się z tłumu, a także na znak solidarności z mieszkańcami dzielnicy zamkniętej. W getcie miała wielu znajomych, którzy podjęli się współpracy z nią, aby ratować dzieci i osoby dorosłe. Na podstawie wywiadów środowiskowych znajdowano rodziny żydowskie, które były przygotowane na rozstanie z dziećmi. Dróg przerzutu dzieci (i ich miejsc pobytu po aryjskiej stronie) było kilka. Wybór zależał od płci i wieku dziecka, od tego, czy znało język polski. Irena Sendlerowa, ratując Żydów (dzieci i dorosłych), działała z potrzeby serca, a nie z pobudek religijnych czy politycznych. Do 22 lipca 1942 r., kiedy Niemcy rozpoczęli Wielką Akcję, czyli wywózki do Treblinki ponad 300 tys. mieszkańców dzielnicy zamkniętej, nie korzystała z pomocy organizacji działających w konspiracji. 4 grudnia 1942 r. powstała Rada Pomocy Żydom Żegota, w której Sendlerowej kilka miesięcy później powierzono Referat Dziecięcy. Przypuszcza się, że dzięki jej talentom organizacyjnym i zaangażowaniu jej łączniczek (Stanisławy Bussoldowej, Jadwigi Deneki, Wandy Drozdowskiej-Rogowiczowej, Lucyny Franciszkiewicz, Janiny Grabowskiej, Izabeli Kuczkowskiej, Zofii Pateckiej, Jadwigi Piotrowskiej i Marii Roszkowskiej) oraz łącznika (Wincentego Ferstera) uratowano bardzo dużo dzieci. Dokładna ich liczba nie jest znana. Teresa Prekerowa w książce poświęconej działalności konspiracyjnej Rady Pomocy Żydom ogłosiła opracowane w marcu 1979 r. oświadczenie czterech najaktywniejszych opiekunek dzieci żydowskich, podsumowujące wyniki i starania podejmowane w ich sprawie w latach 1939–1945. Autorkami tego dokumentu były Irena Sendlerowa oraz Wanda Drozdowska-Rogowiczowa, Izabela Kuczkowska i Jadwiga Piotrowska. W oświadczeniu czytamy: „Liczbę tę określamy (dziś, po prawie czterdziestu latach, trudno dokładnie ustalić) na ok. 2500 dzieci, którym Żegota w różnorodny sposób udzielała pomocy”. Wyprowadzone z getta dzieci umieszczano w polskich rodzinach lub zakonnych zakładach opiekuńczych w Warszawie i poza stolicą (m.in. w Aninie, Chotomowie, Henrykowie, Płudach i Turkowicach). Ratowanie najmłodszych mieszkańców tej dzielnicy odbywało się przy zastosowaniu różnych metod. Bardzo małe dzieci (niekiedy nawet niemowlęta) usypiano luminalem i wywożono w workach, pudłach, drewnianych skrzynkach, w karetce sanitarnej. Nieco starsze dzieci, też uśpione i dobrze schowane, przemycano pierwszym rannym tramwajem, którym kierował zawsze ten sam zaufany motorniczy. Dzieci kilkuletnie opuszczały getto przez gmach sądów na Lesznie lub kościół, który też miał dwa wejścia i wyjścia. To były komfortowe rodzaje ucieczek, zarówno dla dzieci, jak i współpracujących osób dorosłych. Nierzadko jedyną drogą ratunku były kanały i piwnice domów leżących tuż przy murach getta. Piotr Zettinger (mieszkający obecnie w Szwecji), uratowany przez Irenę Sendlerową jako czterolatek, tak opisał swoje przeżycia: „Pamiętam ucieczkę kanałami z getta. Te fragmenty wracają jak sceny z filmów. Kilkanaście kroków od bramy, w której się ukrywaliśmy, chodził strażnik. Trzeba było przebiec niezauważenie do wejścia do kanału. Pamiętam oczekiwanie na umówiony sygnał. Twarze dorosłych, którzy nam pomagali, zatarły się. Wciąż słyszę za to głos, który tłumaczył, by biec w momencie, gdy żołnierz przejdzie 30 kroków. I to odliczanie: »26, 27, 28, 29. Biegnijcie!«. Taki stłumiony krzyk. Ruszyliśmy i nagle ktoś inny nas wciągnął do dziury. Dalej za kimś, chyba opłaconym. Tak znalazłem się po aryjskiej stronie. Każdy ze współpracowników Sendlerowej miał też swoich ludzi, szukających miejsca dla wynoszonych i wyprowadzanych z getta dzieci. W niektóre miejsca dzieci trafiały tylko na chwilę. Z 80 tys. żydowskich dzieci z getta warszawskiego przeżyło 4, może 5 tys. Wszystkie bez wyjątku dzięki temu, że znaleźli się bohaterowie, którzy ryzykując własnym życiem i życiem swoich bliskich, odważyli się pomóc takim jak ja, skazanym na zagładę dzieciom”. Dzieci dużo starsze i młodzież mogły opuścić getto z tzw. brygadami pracy. Wczesnym świtem wmieszane w tłum ludzi dorosłych wychodziły z nimi do pracy fizycznej po aryjskiej stronie. 7 Za murem łącznicy przejmowali nad nimi dalszą opiekę. Wszystkie dzieci, bez względu na wiek, trafiały najpierw do jednej z dziesięciu tzw. domowych placówek pogotowia opiekuńczego. Tu przechodziły (w zależności od potrzeb, kilkudniowy lub kilkutygodniowy okres aklimatyzacji w nowych warunkach. W tym czasie przygotowywano dla nich nowe dokumenty tożsamości (fałszywe wyrobione specjalnie dla nich, a najczęściej oryginalne, po zmarłych polskich dzieciach). Starano się je wyleczyć, jeśli były chore, i odżywić, bo w getcie większość z nich głodowała. Irena Sendlerowa zorganizowała też na dużą skalę akcję poszukiwania dzieci żydowskich, które same bądź z pomocą osób trzecich wydostały się z getta i błąkały po ulicach Warszawy albo przedmieściach. Dzieci te miały za sobą traumatyczne przeżycia, często były świadkami śmierci swoich bliskich, przez wiele dni, tygodni pomieszkiwały w piwnicach, schowkach, ziemiankach. Wymagały szczególnej troski i opieki medycznej. W sierpniu 1942 r. Irena Sendlerowa otrzymała polecenie dyskretnego obserwowania podczas wizyty w getcie młodego mężczyzny. Został wprowadzony przez zaufaną osobę tunelem pod ul. Muranowską, aby mógł zapoznać się naocznie z tragicznymi warunkami codziennego życia Żydów. „Byłam jedną z kilku osób, które towarzyszyły mu incognito. Jako znak rozpoznawczy miałam białą chusteczkę. Mężczyzna ten szedł jakby tropem wyznaczonym przez przewodnika. Po jakimś czasie przejmował go ktoś inny. Chodziło o to, aby zapewnić mu bezpieczeństwo, aby nie wpadł przypadkiem, nie znalazł się w sytuacji bez wyjścia. To był Jan Karski. Kurier komendanta Armii Krajowej. Ale o tym dowiedziałam się dopiero po wojnie”. Opowiedział jej o tym Leon Feiner, którego odwiedziła w szpitalu na krótko przed jego śmiercią zimą 1945 r. W październiku 1943 r. Irena Sendlerowa została aresztowana przez gestapo w swoim mieszkaniu przy ul. Ludwiki 6. Były z nią wtedy matka, ciotka i koleżanka z konspiracji – Janina Grabowska. I to ona uratowała spis ocalonych dzieci, chowając go pod pachą. „Kiedy gestapowcy kazali mi się ubierać, to choć zabrzmi to może niewiarygodnie, ale poczułam się szczęśliwa, bo wiedziałam, że spis dzieci nie wpadł w ich ręce” – wspominała po latach Irena Sendlerowa. Torturowana w siedzibie gestapo przy al. Szucha i w więzieniu na Pawiaku, po kilku tygodniach została skazana na śmierć. Ponieważ do chwili aresztowania sama prowadziła dokumentację uratowanych dzieci, tylko ona znała ich nowe miejsca pobytu. Gdyby zginęła, ocalone dzieci nie mogłyby nigdy wrócić do społeczności żydowskiej. Żegota podjęła ryzyko wydostania Sendlerowej z gestapo za dużą łapówkę. Chociaż z więzienia na Pawiaku przewieziono ją na rozstrzelanie w al. Szucha, została wyprowadzona pod pretekstem dalszego przesłuchania w innym miejscu. Ocalenie zawdzięczała determinacji Marii Palestrowej, która razem z córką Małgorzatą wręczyła Niemcom okup. Do końca wojny Irena Sendlerowa ukrywała się pod zmienionym nazwiskiem w wielu miejscach. Nie zaprzestała jednak działalności konspiracyjnej na rzecz dzieci wyprowadzonych z getta. W kwietniu 1944 r. znalazła się na liście proskrypcyjnej kontr wywiadu Narodowych Sił Zbrojnych. Miał być na niej wykonany wyrok śmierci za sympatie lewicowe. Polowaniu na Sendlerową przeszkodził wybuch powstania warszawskiego. Przeżyła je w dramatycznych okolicznościach na Mokotowie, następnie na Ochocie. Ukończone kursy pielęgniarskie Polskiego Czerwonego Krzyża przydały się w tych tragicznych tygodniach walk. Pracowała w jednym ze szpitali powstańczych jako pielęgniarka, czasem nawet asystowała przy operacjach. Wyzwolenie Warszawy zastało ją na Okęciu. Lista uratowanych z getta dzieci, na której notowała ich żydowskie i polskie nazwiska ­